
Papież Franciszek przedstawił ideał powszechnego braterstwa jako horyzont społecznego zaangażowania chrześcijan. Właśnie tak widzę cel, ku któremu powinniśmy zmierzać w pluralistycznym świecie.
Wystąpienie wygłoszone 9 maja 2025 r. w luterańskim kościele Świętej Trójcy w Warszawie, podczas ekumenicznego spotkania modlitewnego. Było ono częścią State of Europe Forum 25 – z okazji 75. rocznicy Deklaracji Schumana, która dała początek integracji europejskiej. Organizatorami wydarzenia były: Schuman Centre for European Studies, Polskie Forum Chrześcijańskie, Chrześcijańska Akademia Teologiczna i Akademia Katolicka w Warszawie-Collegium Bobolanum.
Moja przedmówczyni mówiła o wartościach, którymi kierował się Robert Schuman w swojej historycznej i dalekowzrocznej Deklaracji, wzorowo łączącej efektywność i aksjologię. Mnie pytają Państwo o wartości, które powinny współcześnie kierować światem. Rzecz jasna, nie jestem w stanie poprawnie wywiązać się z zadania precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie.
Gdybym rzeczywiście wiedział, na jakich dokładnie wartościach należy budować przyszłość świata i jak to robić skutecznie, oraz gdybym potrafił o tym opowiedzieć w ciągu 7 minut, to byłbym co najmniej posłem do Parlamentu Europejskiego dążącym do zostania komisarzem w jakiejś istotnej dziedzinie. A ja tego nie wiem – ja tylko myślę, szukam, rozmawiam. Nie mam też przenikliwości Roberta Schumana. Zaś polityczna kariera z pewnością ani mi w głowie.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu
Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.
Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram
Jedyne, co mogę zrobić, to opowiedzieć, dlaczego taka wizja jest potrzebna, a wręcz niezbędna. Jako że spotykamy się dokładnie w 24 godziny po ogłoszeniu wyboru nowego papieża, a ja jestem rzymskim katolikiem, nawiążę do poprzedniego i obecnego biskupa Rzymu. Chcę więc powiedzieć o międzyepoce, nowym humanizmie i wspólnym braterstwie oraz o okularach personalistycznych.
Żyjemy w międzyepoce
Papież Franciszek Pierwszy (oby nie ostatni) przenikliwie dostrzegł, że przeżywamy obecnie schyłek pewnej epoki ludzkich dziejów. Podkreślał, że żyjemy w historycznym czasie przejściowym – można go nazywać międzyepoką.
Bardzo trafnie wyraził to, mówiąc do biskupów brazylijskich w lipcu 2014 r.: „Dziś jesteśmy w nowym momencie. […] nie jest to epoka zmian, lecz jest to zmiana epoki” . Później słowa te były wielokrotnie przez niego powtarzane – tak jakby chciał, żeby zostały dobrze zapamiętane: zmiana epoki, nie tylko epoka zmian.
Tempo zmian w każdej dziedzinie życia jest coraz szybsze, a kierunek zmian (zauważalny chociażby w wynikach wyborów w wielu krajach) – bardzo niebezpieczny. Odchodzi do przeszłości świat, który wydawał się stabilny i bezpieczny. Coraz więcej wrogości, polaryzacji, nienawiści, wojen. Coraz silniejsze stają się lęki i niepokoje o przyszłość.
Podstawowy zatem kłopot ze współczesną sytuacją – i Kościoła, i świata, i kultury, i społeczeństwa, i ekonomii – jest taki, że mamy do czynienia z wielkim przesileniem. Można wręcz mówić o multikryzysie (albo: polikryzysie czy wielokryzysie). Polikryzys to sytuacja, w której różne przemiany i kryzysy szczegółowe współistnieją równocześnie, występują na bardzo wielu płaszczyznach i ujawniają się w bardzo różnych wymiarach oraz wzajemnie na siebie oddziałują. Papież Franciszek też mówił o polikryzysie – w przesłaniu do Papieskiej Akademii Życia, wystosowanym z Polikliniki Gemelli 26 lutego 2025 r.
![]()
Jesteśmy w „Więzi” przekonani, że właśnie w czasach rosnących niepokojów międzyepoki myślenie personalistyczne – kładące nacisk na godność, wolność, integralność i relacyjność osoby ludzkiej – oferuje ważne punkty orientacyjne
Wpływy tych wszystkich kryzysów kumulują się. W efekcie mamy sytuację o wiele trudniejszą niż gdyby każdy z nich występował z osobna. Papież z Buenos Aires miał świadomość skomplikowania tych procesów. Nie szukał jednak czarodziejskiej różdżki, która zdoła szybko odnowić sytuację – wiedział, że to niemożliwe. Inicjował za to procesy, które mogą (choć nie muszą) zaowocować taką głęboką odnową w długiej perspektywie. Pod tym względem był podobny do Roberta Schumana.
Powstaje nowy humanizm
Skoro żyjemy w międzyepoce – w zalążkach nowej nieznanej ery ludzkich dziejów, której nie potrafimy jeszcze określić – to znaczy, że właśnie teraz jakoś podskórnie, może niezauważalnie, wykluwają się podstawy nowego humanizmu tej nowej epoki. Jaki on będzie – nie wiem. Chciałbym, że był jak najbardziej chrześcijański, ale nie wiem, czy tak faktycznie będzie.
W tym duchu patrzę na decyzję kard. Roberta Prevosta o wyborze imienia Leona XIV. Nowy biskup Rzymu w ten sposób zdaje się wskazywać właśnie na potrzebę takiej nowej wizji dla nowej epoki – zarówno nowego humanizmu, jak i odnowionego rozumienia chrześcijaństwa. Warto podkreślić, że jest to pierwszy papież, który urodził się już po II wojnie światowej, w 1955 r. A o Deklaracji Schumana albo uczył się w szkole (choć wątpię, czy amerykański system edukacji zrozumiał już w latach 60. znaczenie tego aktu), albo później z książek.
Dlaczego taki wybór jest znaczący pod kątem nowego humanizmu? Otóż przewidywano, że nowy papież wybierze imię Franciszka II, Jana Pawła III, Pawła VII lub Jana XXIV. Tymczasem ten panamerykański kardynał (człowiek z obu Ameryk – pochodzący z Chicago, ale z długim doświadczeniem duszpasterskim w Peru; bezpośrednio po wyborze mówił po włosku i hiszpańsku, ale nie po angielsku!) sięgnął głębiej. Nawiązał do pontyfikatu papieża Leona XIII, który pod koniec XIX wieku przygotowywał Kościół do zmierzenia się z nowoczesnością i rewolucją przemysłową.
Leon XIII wydał w 1891 r. przełomową encyklikę „Rerum novarum” (czyli „Rzeczy nowe”) – która była pierwszą społeczną encykliką papieską i tym samym rozpoczęła nowy nurt nauczania społecznego Kościoła rzymskokatolickiego. Tu właśnie widzę tę intuicję nowego papieża: jak mówił jego poprzednik, idą czasy nowe – trzeba więc ponownie myśleć o „rzeczach nowych”. Oby Leon XIV, wybrany w jubileuszowym roku nadziei, pomógł nam wszystkim odnaleźć motywy życia i nadziei, których tak bardzo potrzebujemy.
Cel: powszechne braterstwo
W nauczaniu społecznym mojego Kościoła (zainicjowanym właśnie przez „Rerum novarum” Leona XIII) stwierdza się, że celem i kryterium życia społecznego jest dobro wspólne. W encyklice papieża Franciszka „Fratelli tutti” znaleźć można fundamenty nowej syntezy chrześcijańsko-społecznej. Papież prezentuje tam ideał powszechnego braterstwa jako horyzont społecznego zaangażowania chrześcijan.
Franciszek podkreśla uniwersalistyczny wymiar tego przesłania. Mówiąc językiem wybitnego czeskiego teologa, ks. Tomáša Halíka, chodzi mu o katolickość, a nie o katolicyzm. W tym ujęciu społecznym zadaniem katolików powinno stawać się budowanie świata bardziej dla wszystkich, a nie świata bardziej „katolickiego”. Właśnie powszechne braterstwo w pluralistycznym świecie widzę jako cel społeczny, ku któremu powinniśmy zmierzać.
Dla chrześcijan ma to swoje uzasadnienie teologiczne: przecież Jezus umarł za wszystkich, a nie tylko za „swoich”. Społeczną misją Kościoła jest zaś dążenie do bycia sakramentem jedności całego rodzaju ludzkiego. Takie podejście jest wyciągnięciem konsekwencji z wcześniejszego rozwoju nauczania społecznego Kościoła katolickiego. Prezentuje ono już nie – jak dawniej – wizję „katolickiej polityki” (wbrew różnym ideologom coś takiego nie istnieje), lecz katolicką wizję polityki, którą można aplikować w różnych nurtach ideowych i w różnych ugrupowaniach.
Metoda: okulary personalistyczne
Takie wspólnotowe podejście proponuje też polska Konstytucja. Autorem jej preambuły jest Tadeusz Mazowiecki, założyciel i wieloletni redaktor naczelny czasopisma „Więź”, którym ja obecnie kieruję. W 1989 r. był on pierwszym od II wojny światowej niekomunistycznym premierem rządu w całej Europie Środkowo-Wschodniej. O Mazowieckim jako chrześcijaninie, demokracie i polityku myślę czasem jako o polskim Robercie Schumanie.
Pisząc preambułę do obowiązującej (choć często dziś nieprzestrzeganej) polskiej ustawy zasadniczej, Tadeusz Mazowiecki sformułował ją właśnie w duchu powszechnego braterstwa. Czytamy w niej, że Konstytucję uchwala „Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł”. Nie partykularne interesy mają być na czele, lecz dobro wspólne.
Zakładając „Więź”, Tadeusz Mazowiecki nawiązał do filozofii personalistycznej, stawiającej w centrum osobę ludzką. Dziś też uważam, że metodą nowego humanizmu powinno być włożenie personalistycznych okularów i patrzenie przez nie na wiarę, kulturę i społeczeństwo.
Jesteśmy w „Więzi” przekonani, że właśnie w czasach rosnących niepokojów międzyepoki myślenie personalistyczne – kładące nacisk na godność, wolność, integralność i relacyjność osoby ludzkiej – oferuje ważne punkty orientacyjne: nie wyznaniowe, zatem odpowiednie w pluralistycznym społeczeństwie, a z ducha głęboko chrześcijańskie.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.
Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
W podejściu personalistycznym chodzi przede wszystkim o szczególny rodzaj wrażliwości, o nasłuchiwanie rzeczywistości i postawę zaangażowania w jej zmianę dla dobra osoby ludzkiej, o opcję preferencyjną na rzecz słabszych, krzywdzonych, pozbawianych praw przez innych ludzi lub nieludzkie systemy polityczne czy gospodarcze.
W Kościele katolickim przeżywamy obecnie jubileuszowy rok nadziei. Na koniec wyrażam więc nadzieję, że przyszłość i Kościoła, i świata, i ludzkiej kultury skończy się dobrze. A skoro czasy są burzliwe, skoro teraz nie jest dobrze – znaczy, że to jeszcze nie jest koniec!
Przeczytaj również: Personalistyczny ster w głowie i rękach. Manifest niedokończony