Wiosna 2025, nr 1

Zamów

Jan Józef Szczepański: klerk kontra inteligent

Jan Józef Szczepański. Fot. Elżbieta Lempp

Szczepański swoją biografią wcielał w życie wzorzec inteligenta zaangażowanego w sprawy obywatelskie. Z kolei na kartach Dzienników jawi się jako człowiek pełen nieustających rozterek i wątpliwości. Jak wyjaśnić tę sprzeczność? Czy to w ogóle sprzeczność?

Pięć lat temu, w roku 2019, minęła – niemal niezauważona przez media i środowiska literacko-naukowe – setna rocznica urodzin Jana Józefa Szczepańskiego, pisarza wielce zasłużonego dla polskiej kultury i polskiego życia publicznego. Niegdyś, nie tak dawno temu, umieszczano jego Polską jesień na listach uczniowskich lektur, dziś nawet student polonistyki nie bardzo kojarzy jego nazwisko, a tym bardziej twórczość.

Jest w tym zapomnieniu jakaś niezrozumiała ironia losu. Oto autor, tak bardzo zaangażowany w okresie PRL w działalność opozycyjną, członek założyciel kontestującego stan wojenny i jego konsekwencje Stowarzyszenia Pisarzy Polskich – nie mówiąc o tym, że zarazem prozaik dysponujący świetnym piórem – został całkowicie zmarginalizowany w polskiej rzeczywistości po wolnościowych i ustrojowych przemianach. Był gorącym zwolennikiem i rzecznikiem tych przemian, aktywnie też o nie walczył. Jednak niezależnie od wspomnianych zasług obywatelskich Szczepański wart jest przywrócenia do głównego nurtu literatury dwudziestego wieku – także dla samych walorów artystycznych, intelektualnych i etycznych jego twórczości.

Czytane dziś jego opowiadania okazują się niezwykle aktualne, a poruszane przez pisarza problemy moralne powtórzone w odmiennej konfiguracji kulturowo-społecznej nabierają nowych i – nie zawaham się powiedzieć – uniwersalnych znaczeń. Horyzont niepokojów nakreślony przez Szczepańskiego w jego dziele wpisuje się też w krąg podstawowych dylematów etycznych i filozoficznych polskiego inteligenta. A ponieważ współcześnie pojęcie to niemal całkowicie zniknęło z przestrzeni społecznej, a sama inteligencja jako warstwa utraciła, jak wolno sądzić, tak poczucie swojej misji, jak i świadomość odrębności, warto może przywołać zapomniany głos jednego z ostatnich przedstawicieli tej „umarłej klasy”…

Inteligent wcielony

W dyskursie Szczepańskiego istnieje wyraźne napięcie między pojęciami „inteligent” i „klerk”. Podczas gdy koleje życia autora Portek Odysa i Polskiej jesieni odsyłają do takiej rekonstrukcji zawartości terminu „inteligent”, w której dominantę uzyskuje czynnik zaangażowania społecznego oraz podejmowane aktywności patriotyczne, to już przecież w jego pismach prymat uzyskują treści kojarzone z klerkizmem.

Innymi słowy: w biografii, poprzez swoją aktywność i typ zaangażowania, Szczepański jawi się jako typowy przedstawiciel inteligencji. Natomiast obraz tworzony w oparciu o świadectwa pisane, szczególnie te zachowane w Dziennikach oraz w korespondencji, kieruje w stronę klasycznego klerkizmu w rozumieniu nadanym temu pojęciu w Zdradzie klerków przez Juliana Bendę (klerk to w tym ujęciu niezaangażowany twórca, oddający się przyjemności tworzenia dla tworzenia).

Rodzi się zatem w sposób konieczny pytanie, czy klerkizm uznać należy za jedną z możliwych wersji inteligenckości, czy też słuszniejsze będzie rozumienie tych pojęć jako przeciwstawnych. W obydwu wariantach pozostaje faktem pewna rozbieżność pomiędzy autokreacją siebie przez pisarza dokonaną na kartach osobistych notatek dziennikowych a wizerunkiem powstającym na podstawie danych biograficznych i rekonstrukcji listy funkcji społecznych pełnionych przez niego w ciągu życia – zarówno podczas wojny, jak i w okresie powojennym,

Na początek odwołam się do osobistego wspomnienia. W szóstym tomie Dzienników Jan Józef Szczepański odnotowuje wizytę w jego krakowskim mieszkaniu przy ulicy Helclów 21 młodej badaczki z polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, która przyszła do niego razem ze starszym kolegą, dr. Andrzejem Sulikowskim. Tą badaczką była pisząca te słowa…

Zapamiętałam w szczegółach tamto spotkanie, jego atmosferę oraz scenerię wyjątkowego mieszkania pisarza – mieszkania, które już wówczas skojarzyło mi się z jakąś trudno uchwytną i trudno nazywalną kwintesencją inteligenckości. Jej nośnikiem z jednej strony było pewnie samo wnętrze, urządzenie pokoju, meble, książki, światło, z drugiej zaś, niewątpliwie ważniejszym, osoba gospodarza tej przestrzeni.

Jeżeli też w późniejszych latach myślałam o postaci Jana Józefa Szczepańskiego, to zawsze nieodmiennie w kontekście przekonania o doskonałym ucieleśnianiu przez niego w sobie samym idei polskiego inteligenta. W słuszności tego rodzaju spojrzenia utwierdzała mnie też biografia pisarza, należącego do, mającej swoje miejsce w kulturze i niezwykle ważnej dla polskiej historii, generacji 1920 roku.

Życiowe losy Szczepańskiego – syna międzywojennego dyplomaty i poetki, bratanka Marii Kuncewiczowej, uczestnika kampanii wrześniowej, żołnierza AK, opozycjonisty, członka delegacji strony solidarnościowej podczas obrad Okrągłego Stołu, intelektualisty związanego ze środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, prezesa ZLP i jednego z założycieli oraz honorowego prezesa Stowarzyszenia Pisarzy Polskich – ilustrują nie tylko powtarzające się w losach wielu przedstawicieli tej warstwy dzieje życia, ale także, co o wiele ważniejsze, charakterystyczny profil duchowy właściwy inteligencji i ucieleśniony w sposób niemal modelowy w osobie, twórczości i życiorysie pisarza.

Kategoria inteligenckości czy inteligenta pojawia się zresztą także w jego wypowiedziach, w jego wywiadach i refleksjach Dziennika, stanowiąc pośrednio potwierdzenie trafności intuicji, że jest ona terminem w istotny sposób adekwatnym do charakterystyki jego twórczości, a zarazem też terminem, przy którego pomocy daje się definiować autoświadomość krakowskiego prozaika.

Inteligenckość to nie specjalizm

W ankiecie redakcyjnej przeprowadzonej na początku lat dziewięćdziesiątych przez czasopismo „Arka” Szczepański w następujących słowach ujął specyfikę inteligencji: „Zakłada się, że inteligent jest człowiekiem wykształconym, ale rodzaj i poziom tego wykształcenia nie są dokładnie określone. Ważniejszym i uchwytniejszym wyróżnikiem jest wychowanie w pewnej tradycji, ujawniające się w postaci czegoś, co nazwać można «inteligencką kulturą» i «inteligenckim etosem»”1.

Wypowiedź pisarza wskazuje na pewien wzorzec inteligencji, odsyłający do dziewiętnastowiecznej jeszcze genealogii tego pojęcia, nieostrego i tłumaczonego na różne sposoby. Warto może zatem w największym skrócie omówić najczęściej stosowane definicje terminu, by skupić uwagę na tych cechach fenomenu, które odpowiadają funkcjonalnie zakresowi znaczeniowemu, w jakim posługuje się nim lub jaki w drodze rekonstrukcji poglądów i postaw Szczepańskiego daje się odnaleźć w jego twórczości oraz zapisach autobiograficznych, do których zaliczam tu tak Dzienniki, jak i epistolografię2.

Zrekonstruowane powyżej tłumaczenie przez Jana Józefa Szczepańskiego terminu „inteligencja” zdaje się zbieżne ze znaczeniem nadawanym temu pojęciu w publicystyce polskiej końca XIX wieku. W Dzienniku literackim w roku 1861 pojawiło się następujące określenie, zbliżone – jak się wydaje – do rozumienia nadawanego inteligencji przez krakowskiego prozaika sto dwadzieścia lat później. Autor artykułu O inteligencji w znaczeniu polskim wywodzi: „[…] nie należą do inteligencji ludzie specjalnego wykształcenia, choćby wielce uczeni, jeżeli obojętna jest im przeszłość narodu i teraźniejsza walka o jego prawa, wyraz ten bowiem w pojęciu polskim ma jakieś duchowe, niezmierzone okiem ramiona, żadną więc miarą nie może być zastosowany wyłącznie do specjalizmu3.

W zacytowanym powyżej fragmencie zwraca uwagę sformułowanie „w pojęciu polskim”. Należy bowiem podkreślić, że termin „inteligencja” w odniesieniu do jakiejś wyodrębniającej się społecznie grupy osób wyposażonych w wyższe dyspozycje intelektualne oraz moralne jest terminem specyficznym dla kultury wschodnioeuropejskiej, szczególnie polskiej i rosyjskiej. W Europie Zachodniej termin ten w znaczeniu socjologicznym właściwie nie funkcjonuje i jest zastępowany przez pojęcie intelektualisty, zdecydowanie bardziej dookreślone i wskazujące jako wyróżnik przynależności do warstwy społecznej posiadany status wykształcenia.

W piśmiennictwie polskim termin „inteligencja” w znaczeniu wyodrębnionego socjologicznie zbioru osób funkcjonuje w dyskursie filozoficznym Trentowskiego oraz Libelta – u obydwu w aspekcie urzędu sprawowanego przez tych, „co troskliwsze i rozleglejsze odebrawszy po szkołach wyższych wychowanie, stają na czele narodu jako uczeni, urzędnicy, nauczyciele, duchowni, przemysłowcy i zgoła którzy mu przewodzą wskutek wyższej swojej oświaty”4. Libelt na łamach redagowanego przez siebie periodyku „Rok” zaznaczał, iż chodzi o przywództwo w dziele narodowego wyzwolenia i przemian społecznych.

Tego rodzaju ukształtowanie semantyczne terminu daje – jak wolno sądzić – podstawy mitowi założycielskiemu polskiej inteligencji, rozumiejącej siebie jako warstwę powołaną do służby społecznej w sprawie z jednej strony narodowościowej, a więc w służbie na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości, bądź, z drugiej strony, w sprawie polepszenia warunków bytowania proletariatu i chłopów. Inteligent przeto w tym – wywodzącym się jeszcze z XIX wieku i nacechowanym romantycznym idealizmem – rozumieniu to ktoś obdarzony społeczną misją, oddany wartościom fundamentalnym i na ich gruncie podejmujący swoją aktywność, której pozostaje wierny niezależnie od zewnętrznych okoliczności, a niekiedy też na przekór wymogom rozsądku.

Taki model inteligenta znaleźć można w prozie Stefana Żeromskiego i w takiej postaci oddziałał silnie tak na wyobraźnię następnych pokoleń pisarzy, jak i na samoidentyfikację członków tej warstwy społecznej. Herbertowy postulat Pana Cogito „Bądź wierny Idź” wydaje się w najtrafniejszym możliwym syntetycznym skrócie poetyckim ujmować istotę tego rodzaju postawy i tego rodzaju samoświadomości.

Sprzeciwiać się nicości

Nie bez powodu przywołałam w powyższym wywodzie romantyczny idealizm. Można domniemywać, że wzmiankowana w wypowiedzi Szczepańskiego tradycja odsyła do zakorzenionego mocno w polskiej kulturze definiującego ją w dużym stopniu romantycznego kanonu moralno-filozoficznego.

Przypuszczenie to znajduje uprawomocnienie w dwóch faktach. Po pierwsze, w przynależności Szczepańskiego do generacji 1920 roku, a więc do pokolenia w szczególny sposób ukształtowanego przez spuściznę romantyków. Po drugie, w samej biografii pisarza, realizującego w swoim własnym życiu zasadnicze romantyczne prerogatywy, wyrażające się w wewnętrznym imperatywie działania na rzecz dobra wspólnego oraz w obronie dwóch pozostałych fundamentów kultury śródziemnomorskiej: prawdy i piękna.

Znajduje to też pośrednie potwierdzenie w wypowiedzianych przez bohatera Autografu słowach dedykacji wpisanej w książkę hotelowego boya i ujmujących najistotniejszą misję pisarza jako sprzeciw wobec nicości: „We wszystkim, co napisałem, lepiej lub gorzej chodzi tylko o jedno: zawsze, do samego końca, sprzeciwiać się nicości”5.

Przytoczona wypowiedź Szczepańskiego kieruje w stronę jeszcze jednego istotnego tropu, przywodząc na myśl kontekst Conradowski, skądinąd tak bardzo istotny dla całej formacji 1920 roku oraz dla dyskusji toczonych w polskiej prasie po wojnie w kwestii trwającego wówczas sporu o słuszność wybuchu Powstania Warszawskiego. Wydaje się też, że postawa Conradowska współbrzmi w szczególny sposób z wyborami Szczepańskiego oraz bliskim mu kodeksem wartości.

Czy słowa o sprzeciwie wobec nicości – zanotowane jako twórczy wymóg i powinność pisarza, ale też, jak można sądzić, powinność każdego inteligenta – nie są lub nie mogą być odczytane jako zbieżne z postulatem Conrada o oddawaniu sprawiedliwości widzialnemu światu? Wątek Conradowski w odsłanianiu genealogii inteligenckiego etosu obowiązującego w twórczości Jana Józefa Szczepańskiego wydaje się szczególnie istotny. Zbieżność – prócz wspomnianego imperatywu polegającego na konieczności oddawania sprawiedliwości widzialnemu światu – sytuowałabym w obowiązującej w tej twórczości oraz w wypowiedziach samego pisarza postawie odpowiedzialności, traktowanej jako wymóg etyczny warunkujący podejmowanie działania w sferze społecznej.

Ważność postaci Conrada dla budowania wewnętrznego profilu aksjologicznego przez Jana Józefa Szczepańskiego wskazuje też na inne jeszcze powinowactwo z ważnym intelektualistą polskim XX wieku, mianowicie z Czesławem Miłoszem. Także i dla Miłosza postać Conrada wydaje się mieć zasadnicze znaczenie, zwłaszcza w sferze rozumienia misji pisarza, pojmowanej przez Noblistę jako obowiązek świadectwa o rzeczywistości, o ludziach i rzeczach, którym historia głos odebrała i których zepchnęła w mrok nieistnienia.

Świadczy o takim podejściu do definiowania zadań literatury już sam tytuł Miłoszowego zbioru Świadectwo poezji, a także – by nie szukać daleko – jeden z uznanych za sztandarowy wierszy poety Który skrzywdziłeś ze znamienną frazą: „Poeta pamięta. Spisane będą czyny i rozmowy”. Trudno nie pomyśleć także w tym kontekście o zbieżnych w intencji słowach Miłosza z poematu Orfeusz i Eurydyka, że Orfeusz żadnym swoim rymem nie sławił nicości6.

Wydaje się, że tego rodzaju przekonanie o powinności dawania świadectwa stanowi istotny punkt styczny nie tylko między Janem Józefem Szczepańskim a Josephem Conradem, ale poprzez tego ostatniego również z Czesławem Miłoszem, niezależnie od dzielących obydwu pisarzy – Szczepańskiego i Miłosza – domniemanych różnic ideowych, dotyczących, jak wolno sądzić, stosunku do problemu narodu, ważniejszego dla Szczepańskiego niż dla bardziej chyba kosmopolitycznego w tym względzie Miłosza.

Różnoimienne dopływy

Zastanawiając się nad ideowymi i intelektualnymi nurtami zasilającymi kształt inteligenckości odnajdywany w wypowiedziach i na kartach dzieł Szczepańskiego, nie sposób pominąć Stanisława Brzozowskiego, uważanego słusznie za jednego z najważniejszych myślicieli mających wpływ na ukształtowanie się obrazu inteligenta w polskiej świadomości. Podkreślanie przez Brzozowskiego z jednej strony etosu pracy podniesionego do wymiaru moralnego wyróżnika, z drugiej zaś strony dowartościowanie kategorii narodu znajduje odzwierciedlenie w poglądach wyrażanych expressis verbis przez Szczepańskiego i poświadczonych w dodatku jego biografią.

Zarysowany model inteligenckości i etosu inteligenckiego wpisany w twórczość literacką oraz w wypowiedzi autobiograficzne Jana Józefa Szczepańskiego zdradza proweniencję romantyczną polegającą na ekspozycji przekonania o szczególnej misji dziejowej, którą ma do spełnienia reprezentant tej warstwy i której winien służyć swoimi działaniami oraz – w przypadku pisarza – swoją twórczością. Jest to model w dużej mierze ukształtowany także przez wspomnianego wyżej Stefana Żeromskiego, którego pisarstwo stanowi istotny impuls w tworzeniu założycielskiego mitu polskiego inteligenta w XX wieku i w tym sensie jest ważne także i dla rekonstrukcji genealogii inteligenckości odnajdywanej w twórczości Szczepańskiego.

Horyzont niepokojów nakreślony przez Szczepańskiego w jego dziele wpisuje się w krąg podstawowych dylematów etycznych i filozoficznych polskiego inteligenta

Zofia Zarębianka

Udostępnij tekst

Dopływy zatem, które zaważyły na takim, a nie innym sposobie postrzegania przez pisarza samego siebie jako inteligenta i zarazem generujące samorozumienie trybu pełnienia owej inteligenckiej misji w społeczeństwie, są zróżnicowane i prowadzą do początków terminu i jego dziewiętnastowiecznej jeszcze wykładni. Są to też jednak dopływy niejednorodne, których różnoimienność ilustruje równoczesne oddziaływanie rozmaitych impulsów ideowych – od romantycznego idealizmu przez koncepcje Brzozowskiego z jego etosem pracy oraz prymatem idei narodu, przez rewolucyjnie nacechowane hasła Żeromskiego, ale też poprzez odwołania do bliskiej nie tylko Szczepańskiemu aksjologii Conrada, aż do wyrazistych analogii z poglądami Herberta i Miłosza.

Zdaję sobie, rzecz jasna, sprawę ze szkicowego i wysoce uogólnionego charakteru przedstawionego zarysu i potrzeby dalszego jego doprecyzowania oraz wsparcia konkretnymi przykładami tekstowymi z dorobku Szczepańskiego. W tym miejscu chodzi mi jednak bardziej o zwerbalizowanie badawczych hipotez i stworzenie pewnego projektu zasadzającego się na odkryciu genealogii inteligenckości u Szczepańskiego niż na ich udowodnieniu, które to nastąpić może tylko w dalszym etapie prac i polegać musi na weryfikacji prawomocności prezentowanych tez w drodze analizy konkretnego materiału literackiego.

Uzyskany w dotychczasowych rozważaniach obraz polskiego inteligenta – choć odwołujący się do różnoimiennych źródeł i wykazujący rozliczne analogie z wyobrażeniem inteligenta wpisanym w twórczość innych pisarzy okresu, w tym w szczególności Zbigniewa Herberta i Czesława Miłosza – wydaje się wszakże nazbyt homogeniczny i nie w pełni adekwatny względem wizerunku kreowanego w autobiograficznych zapisach krakowskiego pisarza.

Z jednej zatem strony na podstawie niektórych wypowiedzi Szczepańskiego oraz zwłaszcza na podstawie znajomości jego biografii – na którą składają się rozliczne obywatelskie cnoty i zaangażowania prozaika, począwszy od żołnierskiej walki o niepodległość Kraju aż do udziału w obradach Okrągłego Stołu – można byłoby wnosić, że zrekonstruowany model wyczerpuje w pełni zasadnicze cechy inteligenckiego wzorca wcielanego przezeń w życie i przeniesionego w twórczość. Okazuje się wszakże, iż z równie wysoką prawomocnością na podstawie rozsianych w Dziennikach zapisów stworzyć się daje obraz alternatywny, który wręcz zaprzecza przedstawionemu portretowi i budującym go pryncypiom.

A jednak klerk?

W notatkach dziennikowych dominantę uzyskuje bowiem nie tyle tożsamość zaangażowanego inteligenta, ile świadomość klerka. Termin „klerk” w początkowym znaczeniu nadanym mu przez francuskiego filozofa odnosił się do postawy intelektualisty programowo kontestującego jakiekolwiek zaangażowania społeczne, które traktuje jako sprzeniewierzenie się swojej wyższej duchowej misji.

Klerk zatem, w odróżnieniu od inteligenta, miał oddawać się wyłącznie rozważaniom problemów o charakterze uniwersalnym, stroniąc przy tym od skażenia działaniem praktycznym. Klerk więc miał pozostawać w krainie abstraktów i uniwersaliów, żywiąc wręcz pogardę dla sfery pragmatycznej i stroniąc konsekwentnie od ich przełożenia na życiowy czy społeczno-polityczny konkret. Przykładem zadeklarowanego klerka na gruncie polskim miał być zapatrzony w ideały Bendy Karol Irzykowski.

Zachodzi zatem w przypadku zapisów autobiograficznych Jana Józefa Szczepańskiego interesujące zjawisko polegające na mniej lub bardziej radykalnie zarysowującej się wewnętrznej sprzeczności, wyrażającej się we współistnieniu w obrębie jednej osoby i jednej biografii przeciwstawnych czy wręcz wykluczających się impulsów osobowościowych. Założenie takie jest możliwe, co trzeba zastrzec, tylko wówczas, jeśli utrzymać w mocy tradycyjne ostre przeciwstawienie między terminami „inteligent” i „klerk”.

Jeśli zatem uznać, iż po stronie klerka prymat mają cechy takie jak introspekcja, kontemplacja, uniwersalia, transcendencja, intelektualizacja, odwołania do sfery duchowej, natomiast dla miana inteligenta zarezerwować praktyczne zastosowania wyżej wymienionych imponderabiliów – wówczas tego rodzaju semantyczne i schematyczne zderzenie, oparte na antagonistycznym znaczeniu obydwu pojęć, znajdzie potwierdzenie w materiale tekstowym Dzienników, uwidoczniając się jeszcze dobitniej w konfrontacji między zapisami autobiograficznymi a rzeczywistą biografią Jana Józefa Szczepańskiego. W Dzienniku pisarz jawi się jako człowiek pełen nieustających rozterek i wątpliwości, rozważający po wielokroć argumenty na rzecz podjęcia jakiejś decyzji, targany niepewnością co do własnego pisarstwa i jego jakości.

Roztrząsania natury moralnej, dylematy filozoficzne, refleksje na temat relacji międzyludzkich, podejrzenia w kwestii zamiarów innych i ich ukrytych intencji – wszystko to stanowi materię powracających w zapisach duchowych deliberacji, niekiedy wręcz obsesyjnych, zawsze zaś świadczących o introspektywnym usposobieniu pisarza i jego nadwrażliwości.

Cechy te dają się zaobserwować w szczególnym stopniu w dwóch pierwszych tomach Dziennika, a więc w okresie sięgającym wczesnych lat sześćdziesiątych. Jednak i w tomach późniejszych dochodzą do głosu deklarowane przez Szczepańskiego upodobania samotnicze, skłonność do izolowania się od ludzi i spraw, dystans do otaczającej rzeczywistości i wyraźna niechęć do zabierania głosu w sprawach publicznych.

Jeśli dodać do tego często podnoszone kwestie światopoglądowe oraz dylematy religijno-eschatologiczne, a także refleksje etyczne i historiozoficzne, powstaje obraz człowieka odpowiadający portretowi klerka, a więc intelektualisty reflektującego z pewnego oddalenia nad fundamentalnymi problemami bytu człowieka i jego metafizycznego przeznaczenia. W zderzeniu z faktami biograficznymi przeczącymi tego rodzaju wizerunkowi portret wpisany w Dziennik wydaje się wręcz pewnym dysonansem. Powstaje pytanie nie tyle o to, który z wizerunków jest prawdziwy, ile o to, w jaki sposób jedna osobowość pomieścić mogła cechy tak dalece rozbieżne.

Klerk ewoluuje

Można wysunąć przypuszczenie, że bardziej właściwa dla Szczepańskiego tożsamość klerka musiała niejako wbrew samemu pisarzowi ulec przekształceniu wymuszonemu przez zewnętrzne okoliczności, determinujące konieczność działania podejmowanego w imię poczucia elementarnej ludzkiej przyzwoitości. Jeżeli tego rodzaju odpowiedź byłaby prawdziwa, to wówczas zaangażowany kształt inteligenckości pisarza uznać by należało za wynik zewnętrznej presji historycznych i społecznych okoliczności przełamujących niejako wbrew naturze pisarza barierę klerkizmu.

Rozstrzygnięcie niwelujące owo napięcie zmierzałoby natomiast w stronę stwierdzenia, że klerkizm stanowi pewną postać inteligenckości, wraz ze wskazaniem na zachodzącą w postawie klerka ewolucję – od postaci jego wcielenia biernego i niezaangażowanego w doczesność do formy bardziej radykalnej, jaką postulował, nie zważając na istniejące w jej obrębie wewnętrzne sprzeczności, zarówno sam Benda w dalszych swych pismach, jak i zafascynowany nim polski klerk Karol Irzykowski.

Pytanie zatem, czy Szczepańskiego uznać należy za klerka, czy za inteligenta, znajduje zróżnicowaną odpowiedź uzależnioną od przyjętego rozumienia relacji między rzeczonymi terminami. Dylemat „klerk czy inteligent” versus „i klerk, i inteligent” lub „klerk jako inteligent” nie znajduje więc jednoznacznego rozstrzygnięcia.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.

Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

Niemożność jednoznacznej odpowiedzi potwierdza jedynie poczynione powyżej spostrzeżenia o różnoimiennej genealogii modelu inteligenckości wpisanego w twórczość Jana Józefa Szczepańskiego i o współistnieniu rozmaitych źródeł tradycji jako czynników kształtujących ów niejednorodny i wewnętrznie skomplikowany wzorzec.

1 Zob. Polowanie na intelektualistów, „Arka” 1992, nr 37–38, s. 3–4. Jest to wypowiedź J. J. Szczepańskiego w ramach ankiety redakcyjnej.
2 Obszerny wybór korespondencji zawiera praca Hanny Woroniuk Korespondencja Jana Józefa Szczepańskiego z Andrzejem Sulikowskim, Szczecin 2018.
3 Artykuł nieznanego autora, O inteligencji w znaczeniu polskim, „Dziennik Literacki”, 1861. Informacja za: J. Jedlicki, hasło Inteligencja, w: Słownik literatury polskiej XIX w., red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa. Wrocław – Warszawa – Kraków 1991, s. 373.
4 Zob. K. Libelt, O miłości ojczyzny. Cyt. za: J. Jedlicki, hasło Inteligencja, dz. cyt.
5 J. J. Szczepański, Autograf, w: tenże, Nowele i opowiadania. Antologia, red. J. Starnawski, Poznań 1983, s. 566.
6 Zob. C. Miłosz, Orfeusz i Eurydyka, w: tenże, Wiersze, t. 5, Kraków 2009, s. 272.


Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” wiosna 2024.

Podziel się

1
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.

OSZAR »